Salif Sané: Senegalska Wieża

Obraz w tle: flickr.com, Nicolas RaymondCC BY 2.0
Źródła statystyk, cytatów i innych szczegółowych informacji: whoscored.com, squawka.com, transfermarkt.pl, sportbuzzer.de, werder.de, hannover96.de, bundesligafanatic.com

Jeśli imponują Wam tradycyjni obrońcy, silni i skoczni niczym Sol Campbell, przyjrzyjcie się temu facetowi w akcji. Jeśli zastanawiacie się, których piłkarzy Senegalu Polacy powinni się szczególnie obawiać przed mundialem, tym bardziej zwróćcie na niego uwagę. Salif Sané to bowiem nie żaden bundesligowy przeciętniak, a najlepiej grający głową obrońca w Europie!

Embed from Getty Images

Tak się właśnie składa, że młody skrzydłowy Manchesteru City to nie jedyny Sané, którego gra w obecnym sezonie robi piorunujące wrażenie. Za naszą zachodnią granicą doskonale poczynają sobie dwaj pochodzący z Senegalu bracia o tym nazwisku: Lamine i Salif. Pierwszy występuje w Bremie, drugi w Hanowerze. Obaj zostali ostatnio wyróżnieni przez Bundesligę i znaleźli się w piątce najlepszych środkowych obrońców jesieni. Młodszy o trzy lata Salif jest prawdziwą rewelacją rozgrywek.

Pod górkę

Do Hannoveru 96 dołączył już w 2013 roku. Wcześniej trenował we Francji. Choć urodził się i wychował na przedmieściach Bordeaux, reprezentuje Senegal, kraj, z którego wyemigrowali jego rodzice. Ligowego debiutu doczekał się właśnie w barwach Girondins Bordeaux, w sezonie 10/11, jako dwudziestolatek. Zdążył tam jednak zaliczyć zaledwie 5 spotkań o stawkę. Przez kolejne dwa lata występował w Nancy-Lorraine i to w tym klubie zaczął grać regularnie. Po odbyciu 66-meczowego stażu był już gotów na transfer do szanowanego niemieckiego zespołu, który mógł się wówczas pochwalić niezłymi wynikami w Lidze Europy.

Embed from Getty Images

Początki zagranicznej kariery były jednak dla Salifa trudne. W pierwszych dwóch latach nie zdołał wywalczyć sobie pewnego miejsca w wyjściowym składzie i braki w ograniu musiał nieraz nadrabiać w drużynie rezerw. Gdy wreszcie stał się podstawowym ogniwem zespołu, w sezonie 15/16 Hannover zajął miejsce na samym dnie tabeli i spadł do 2. Bundesligi. Ostatnie lata były ciężkim okresem dla klubu. Brakowało przede wszystkim stabilizacji na ławce trenerskiej. Częste zmiany szkoleniowców z reguły nie służą rozwojowi piłkarzy. Nie pomagały one Salifowi, który grywał na różnych pozycjach, w różnych systemach taktycznych. W marcu ubiegłego roku drużynę przejął Andre Breitenreiter, zostając już szóstym trenerem Sanégo w Hannoverze. Ta zmiana wreszcie okazała się jednak być korzystną zarówno dla klubu, jak i dla samego senegalskiego zawodnika. H96 pod wodzą nowego szkoleniowca świetnie spisał się na finiszu rozgrywek, zajął drugie miejsce i zapewnił sobie szybki powrót do Bundesligi. Breitenreiter nigdy nie wystawia Sanégo w pomocy, traktuje go jako pełnoetatowego stopera. I wszystkim wychodzi to na dobre. Z wyjątkiem rywali, rzecz jasna. Hanowerski beniaminek zaonotował udaną rundę jesienną i na półmetku rozgrywek zajmuje 11. miejsce w tabeli. Do trzeciego Dortmundu traci jednak raptem 5 punktów.

Embed from Getty Images

Dominator

W obecnej kampanii Salif Sané stał się absolutnie kluczowym piłkarzem hanowerskiego beniaminka. Mierzący 196 cm wzrostu gigant błyskawicznie zyskał sobie opinię obrońcy, z którym lepiej unikać walki bark w bark. Łączy w sobie wszystkie cechy typowego silnego czarnoskórego defensora: znakomitą sprawność fizyczną, zdecydowanie, agresję. Termin „sprawność fizyczna” w jego przypadku oznacza jednak znacznie więcej niż można by podejrzewać. Dzięki swej sile i skoczności potrafi całkowicie dominować w powietrzu. Statystyki, którymi w tym sezonie może się pochwalić, rzucają wręcz na kolana. Sané, w przeliczeniu na jeden mecz, wygrywa najwięcej pojedynków główkowych w całej Bundeslidze (5.44, co daje mu aż 82% skuteczności). Spójrzmy na liczby zawodników w pozostałych czterech najmocniejszych ligach w Europie, a przekonamy się, że z Senegalczykiem nie może się w tym elemencie równać żaden inny obrońca (drugi jest James Tarkowski z Burnley: 5.11, 71%). Gra głową to jednak nie jedyny aspekt, w którym Sané przewyższa konkurencję. Żaden inny gracz w Niemczech nie uwalnia swojego zespołu z opresji udanymi wybiciami tak często jak on. Jeśli połączymy średnie liczby wybić, przechwytów i zablokowanych strzałów w jednym bundesligowym rankingu, tutaj również na samym szczycie znajdzie się Salif Sané.

defensive actions
Źródło: squawka.com, dane w przeliczeniu na jeden mecz

A to nie koniec! Senegalczyk jest liderem jeszcze jednego istotnego notowania: uzbierał najwięcej tytułów piłkarza meczu w lidze (przyznawanych przez portal WhoScored?) – 6, o dwa więcej niż Arturo Vidal i Naldo. Wspomniany Chilijczyk to zresztą jedyny gracz, który wyprzedza obrońcę Hannoveru na liście zawodników o najwyższej średniej ocenie, według tej samej witryny.

rating
Źródło: whoscored.com

W takiej formie Sané długo w H96 miejsca nie zagrzeje. Jego talent rozbłysnął późno, ale wciąż można powiedzieć, że kariera dopiero przed nim. 27-latek właśnie teraz wkroczył w najlepszy dla stopera okres, zatem chętnych na podpisanie z nim wysokiego kontraktu z pewnością nie zabraknie. Już teraz mówi się o zainteresowaniu ze strony m.in. Tottenhamu. Transfer do wielkiego klubu może nadejść już w zimie. Jeśli hanowerczycy chcą zarobić na nim okrągłą sumę, muszą się spieszyć, gdyż latem, ze względu na zapis w umowie Senegalczyka, nie dostaną za niego więcej niż marne 11 mln euro. Klub znajdował się w podobnej sytuacji w 2014 roku, gdy w styczniu wielu chętnych zgłaszało się po innego reprezentanta Senegalu, napastnika Mame Dioufa, któremu kończył się kontrakt. Włodarze Hannoveru zdecydowali się jednak nie sprzedawać swojego najlepszego snajpera, wciąż licząc na zawarcie z nim nowej umowy. Tymczasem w marcu Diouf nabawił się poważnej kontuzji ramienia, nie zagrał do końca sezonu, a następnie za darmo odszedł do Stoke. Jeśli hanowerczycy potrafią się uczyć na błędach, Salif Sané jeszcze w tym miesiącu zmieni klub.

Brat, idol i najlepszy przyjaciel

Embed from Getty Images

Wszystkie te określenia dotyczą wspomnianego już wcześniej Lamine’a Sanégo, 30-letniego stopera Werderu. Starszy brat również jest cenionym obrońcą w Bundeslidze. Podobnie jak Salif posiada znakomite warunki fizyczne, jest bardzo silny, świetnie radzi sobie w powietrzu. W ich boiskowym stylu widoczne są jednak różnice, zwłaszcza gdy porówna się poziom agresji w grze obu defensorów. Dość powiedzieć, że elegancko broniący Lamine tylko 6 razy w 11 rozegranych meczach przekroczył w tym sezonie przepisy! Salif z 23 przewinieniami na koncie znajduje się natomiast w pierwszej dziesiątce obrońców z największą liczbą fauli.

Senegalscy bracia wciąż nie stanęli ze sobą oko w oko w Bundeslidze. Okazja nadarzyła się 19 listopada, gdy Werder podejmował u siebie 96, ale na środku obrony w zespole gospodarzy zagrali wówczas Veljković i Moisander. Lamine na boisku się nie pojawił, jednak i tak to on opuszczał stadion w lepszym nastroju, jako że jego drużyna rozegrała wtedy swoje najlepsze spotkanie w sezonie. Dzięki hat-trickowi Maxa Krusego, Werder zmiażdżył beniaminka aż 4:0. Pani Sané, która specjalnie na ten mecz przyleciała z Francji, nie była zapewne w najlepszym humorze. Starszego syna w akcji nie zobaczyła, zaś młodszy mógł tylko z niedowierzaniem kręcić głową, obserwując wielki pokaz nieporadności w wykonaniu swojego zespołu.

Embed from Getty Images

Salif jest bardzo związany z rodziną, co na każdym kroku stara się podkreślać. Z Lamine’m, którego zawsze nazywa idolem, łączy go szczególna więź, gdyż to jemu zawdzięcza miłość do futbolu. – Zacząłem grać w piłkę, ponieważ robił to mój starszy brat. Gdyby wolał koszykówkę, zapewne też poszedłbym w jego ślady – tłumaczył w jednym z wywiadów. Koszykówka jest zresztą jego drugą ulubioną dyscypliną (przy takich warunkach fizycznych mógłby być całkiem niezłym graczem). Na twitterowym koncie Salifa bardzo często pojawiają się skróty z NBA. Lamine także interesuje się basketem. – Nie dyskutujemy o piłce. Dużo rozmawiamy o sporcie, zwłaszcza o koszykówce, ale gdy się spotykamy, od futbolu wolimy odpocząć – mówił gracz H96. Obaj panowie spotykają się tak często, jak to możliwe. Podobno są nie tylko braćmi, ale też najlepszymi przyjaciółmi.

Salif w ogóle jest bardzo pozytywnie nastawiony do ludzi w jego kręgu. – Staram się przyjaźnić z każdym w zespole. Drużyna jest dla mnie jak rodzina – przyznał w wywiadzie dla oficjalnej strony klubowej. Na dodatek rosły defensor angażuje się w pracę z najmłodszymi zawodnikami H96, m.in. Tomem Ballerem i Yousefem Emghamesem. – Kiedy byłem bardzo młody, mi również starsi piłkarze dawali wiele wskazówek. Każdemu jest łatwiej, gdy może liczyć na wsparcie – tłumaczy. Jak widać, senegalska bestia z Hannoveru to całkiem miły gość poza boiskiem.

Mundial tuż tuż…

Póki co Salfi Sané rozegrał w reprezentacji Senegalu zaledwie 13 spotkań. Liczba ta z pewnością w najbliższym czasie będzie się jednak powiększać, gdyż, jak już zaznaczyłem, kariera 27-latka dopiero teraz nabrała sporych rumieńców. Wydaje się, że zdoła on wywalczyć sobie pewne miejsce w wyjściowym składzie podczas mistrzostw świata, o ile nie obniży wyraźnie lotów i nie spotkają go problemy z kontuzjami. Pewniakiem na środku obrony jest Kalidou Koulibaly z Napoli. Salifowi przyjdzie zatem rywalizować przede wszystkim z Karą z Anderlechtu.

Embed from Getty Images

Patrząc na siłę fizyczną niemal każdego piłkarza w kadrze Senegalu, trudno nie czuć przed tą reprezentacją respektu. Biało-Czerwoni będą musieli dokładnie się do tego meczu przygotować, by nie dać się zdominować przeciwnikom. W grę wchodzi tylko i wyłącznie przemyślany, techniczny futbol. Górne piłki będą skazane na niepowodzenie.

Ku pokrzepieniu serc polskich kibiców zamieszczę tu wypowiedź Andre Breitenreitera, trenera Hannoveru:

Sané praktycznie nie popełnia błędów. Jeśli jednak mu się zdarzają, niemal zawsze prowadzą do utraty bramki.

I właśnie takich błędów Senegalskiej Wieży w starciu z Polską życzymy. Na koniec polecam jeszcze zapoznać się z idealną wizytówką Salifa Sanégo, jego występem przeciwko Stuttgartowi (81% wygranych pojedynków!).

Dodaj komentarz