11DM: Jedenastka sezonu 18/19 w Europie

Zdjęcie główne: Leo Messi, flickr.com, Marie, CC BY-NC-ND 2.0

W dzisiejszym „Jedenastym dniu miesiąca” prezentujemy jedenastkę sezonu 2018/2019 w najsilniejszych europejskich ligach, wybraną przez autorów Dwudziestej45. Nie przedłużamy. Do rzeczy!

lineup(1)

 

Bramkarz: Alisson Becker (Liverpool)

Embed from Getty Images

Brazylijczyk w minionym sezonie udowodnił, jak wielką różnicę może w mocnym klubie zrobić zakup golkipera z najwyższej półki. Po katastrofalnych błędach Lorisa Kariusa, które przekreśliły szanse ekipy z Anfield na triumf w zeszłorocznym finale Ligi Mistrzów, nic nie wydawało się bardziej oczywiste niż to, że The Reds potrzebują lepszego zawodnika miedzy słupkami. Klopp dostał zatem pod swoje skrzydła Alissona, a ten od samego początku nie rozczarowywał. Były gracz Romy nie miał żadnych problemów z aklimatyzacją na Wyspach. Już w swoim pierwszym sezonie zdołał wygrać wyścig po Złotą Rękawicę dzięki 21 ligowym czystym kontom, a także triumfował w Champions League, niejednokrotnie dając po drodze do finału prawdziwy popis umiejętności bramkarskich. Z takim golkiperem Liverpool śmiało może myśleć o detronizacji Manchesteru City w najbliższej kampanii w Premier League i zdobyciu pierwszego tytułu mistrzowskiego od 30 lat.

 

Obrońcy: Trent Alexander Arnold i Virgil van Dijk (Liverpool), Aymeric Laporte (Manchester City), Marcel Halstenberg (RB Lipsk)

Embed from Getty Images

Oczywiście nie tylko postawa Alissona sprawiła, że piłkarze Liverpoolu stracili najmniej goli ze wszystkich zespołów grających w 5 najsilniejszych europejskich ligach, zaledwie 22 w 38 meczach. Słowa uznania należą się całej formacji obronnej The Reds, ze szczególnym wyróżnieniem Virgila van Dijka i Trenta Alexandra-Arnolda. Kapitan reprezentacji Holandii rozegrał póki co swój najlepszy sezon w karierze, za co zasłużenie otrzymał nagrodę dla piłkarza roku w Anglii. Jego siła fizyczna, szybkość, zdecydowanie i cechy przywódcze okazały się też kluczem do sukcesu Liverpoolu w Champions League. Utalentowany prawy obrońca, Alexander-Arnold, również spisywał się fantastycznie, udowadniając, jak wiele trener może zyskać, jeśli obdarzy zaufaniem i cierpliwością młodego zawodnika. 20-letni Anglik został na stałe wprowadzony do pierwszej drużyny w zeszłym sezonie i od razu dało się w nim wyczuć wielki potencjał. W obecnej kampanii Alexander-Arnold przekroczył jednak wszelkie oczekiwania, stając się jedną z największych gwiazd zespołu mistrzów Europy, znakomicie łącząc w swojej grze solidną postawę w obronie z ogromną aktywnością na połowie rywala (aż 12 ligowych asyst!). Gdyby nie jego genialne podanie do Origiego z rzutu rożnego w końcówce rewanżowego starcia Liverpoolu z Barceloną w półfinale LM, The Reds mogliby wcale nie awansować do wielkiego finału.

Choć to podopieczni Kloppa mogli się pochwalić najsolidniejszą defensywą w Premier League, to jednak wciąż nie wystarczyło im to do zdobycia mistrzostwa. Pasjonujący wyścig o tytuł wygrał Manchester City, który również zanotował kapitalne statystyki w grze obronnej: 20 czystych kont i tylko 23 stracone gole. Ogromny wkład w odpowiednie funkcjonowanie defensywnego bloku The Citizens miał 25-letni Francuz, który nadal nie doczekał się debiutu w reprezentacji – Aymeric Laporte. Przez cały sezon ligowy były gracz Athleticu Bilbao był w wybornej formie, tworząc z Johnem Stonesem znakomity, nowoczesny duet stoperów. Pewna gra w obronie szła u niego w parze z kapitalnym wyprowadzaniem piłki z własnej połowy. W całej Premier League tylko Stones podawał celniej od Laporte’a (94,2% Anglika przy 92,3 Francuza), ale to jednak ten drugi posyłał odważniejsze piłki (średnio 4,9 długich podań na mecz oraz 3 asysty w sezonie ligowym). Złośliwi na pewno wypomną francuskiemu stoperowi fatalny występ przeciwko Tottenhamowi w Champions League. W naszych oczach nie przekreśla on jednak dokonań Laporte’a, który w Anglii wygrał ze swoją drużyną absolutnie wszystko, co było do wygrania i do tych sukcesów przyczynił się naprawdę znacząco.

Na lewej obronie w naszej jedenastce znalazł się zawodnik mniej znany szerszej publiczności. Marcel Halstenberg grający w Lipsku w pełni zasłużył jednak na wyróżnienie. 27-letni Niemiec ma za sobą znakomite rozgrywki ligowe. Jego drużynie, prowadzonej przez Ralfa Rangnicka, udało się uplasować na najniższym stopniu podium, co zapewniło jej awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Lipsk imponował przede wszystkim zdyscyplinowaniem w obronie, tracąc najmniej goli (27 w 34 spotkaniach) i zachowując najwięcej czystych kont w Bundeslidze (17). Niemiecki lewy obrońca do pewnej gry w defensywie dołożył też świetne statystyki ofensywne: 3 gole i 6 asyst. Jeśli utrzyma dobrą formę także w kolejnym sezonie, być może zdoła wygryźć Nico Schulza z pierwszej jedenastki w kadrze Löwa.

 

Środek pola: Rodri (Atlético), Téji Savanier (Nimes), Alejandro Gómez (Atalanta)

Embed from Getty Images

W naszej drugiej linii próżno tym razem szukać gwiazd Premier League. Na pozycji defensywnego pomocnika znalazł się u nas ściągnięty przed sezonem do Atlético za 20 mln € Rodri. Rosły 22-letni Hiszpan tak dobrze spisywał się w minionym sezonie pod skrzydłami Diego Simeone, że po roku portal transfermarkt.de wycenia go już na trzykrotność tej kwoty. Rodri, a właściwie Rodrigo Hernández Cascante, ma wszystko by stać się jednym z najlepszych zawodników na świecie na swojej pozycji. Oprócz tego, że doskonale spisuje się w odbiorze piłki (drugi w La Lidze pod względem udanych wślizgów) i inteligentnie się ustawia, to jeszcze jest świetnie wyszkolony technicznie i bardzo rzadko traci piłkę w środku pola (91,1% celności podań). Mało tego, dobrze radzi sobie także w powietrzu, mierzy w końcu 191 cm wzrostu. To w dużej mierze dzięki niemu Atlético po raz kolejny straciło najmniej goli w całej La Lidze.

Rewelacyjny sezon ma za sobą również rozgrywający Nimes – Téji Savanier. To nie żaden gwiazdor PSG czy Lyonu zaliczył w minionej kampanii najwięcej asyst w Ligue 1, a właśnie 27-letni pomocnik beniaminka. Nimes spisało się świetnie i w swoim pierwszym sezonie po awansie z Ligue 2 zdołało zająć w najwyższej klasie rozgrywkowej 9. miejsce. Nie ma wątpliwości, że podopieczni Bernarda Blaquarta nie osiągnęliby tak imponującego wyniku, gdyby nie postawa ich lidera środka pola. Savanier do 13 asyst dołożył 6 goli oraz zajął drugie miejsce w rankingu graczy posyłających najwięcej kluczowych podań. Oprócz tego był najczęściej faulowanym zawodnikiem w całej lidze oraz świetnie spisywał się w obronie: średnio 3 udane wślizgi i 2 przechwyty na mecz to statystyki, które również w defensywnych klasyfikacjach zapewniły mu miejsce wśród ligowych liderów. Człowiek orkiestra.

Rodri i Savanier w naszej jedenastce mają przed sobą też nie byle kogo. Alejandro Gómeza śmiało możemy już nazwać żywą legendą Atalanty Bergamo. Od kiedy Argentyńczyk dołączył do tego włoskiego zespołu w 2014 roku, nieustannie jest jego liderem w ofensywie. Choć swój najlepszy sezon zaliczył dwa lata temu, gdy pokonywał bramkarzy w Serie A aż 16-krotnie, to dopiero teraz można powiedzieć, że osiągnął tu coś wielkiego. Dzięki jego niezawodnej jak zwykle postawie na pozycji klasycznej dziesiątki Atalanta po raz pierwszy w historii awansowała do Champions League. 7 goli i 11 asyst Argentyńczyka poprowadziło drużynę do miejsca na podium Serie A i miana najskuteczniejszej ekipy ligi. To jednak nie same liczby decydują o wielkości tego niziutkiego zawodnika (zaledwie 165 cm wzrostu), a jego przywództwo, pracowitość i opanowanie. Dołóżmy do tego bajeczną technikę, duże doświadczenie i otrzymujemy ofensywnego lidera z krwi i kości. Oglądanie go w Champions League będzie czystą przyjemnością.

 

Atak: Lionel Messi (Barcelona), Nicolas Pépé (Lille), Fabio Quagliarella (Sampdoria)

Embed from Getty Images

O osiągnięciach Messiego i Pépé w zakończonym sezonie pisałem już w „Piłkarskim double-double”, ale i tym razem chętnie poświęcę im chwilę. Kapitan Barcelony nie miał godnych siebie rywali w Hiszpanii, poprowadził swój zespół do drugiego tytułu mistrzowskiego z rzędu, został królem strzelców (dzięki 36 golom odebrał też Europejskiego Złotego Buta) i zaliczył najwięcej asyst (13, ex aequo z Pablo Sarabią). Nicolasa Pépé spokojnie możemy za to określić mianem odkrycia sezonu. Fantastyczna postawa iworyjskiego skrzydłowego była kluczem niedocenianej ekipy z Lille do zajęcia rewelacyjnego 2. miejsca w Ligue 1. Dzięki 22 trafieniom i 11 asystom Pépé nie jest już dla przeciętnego kibica pierwszym lepszym szybkim skrzydłowym z Afryki, jak mogło się niedawno wydawać, a jednym z najbardziej pożądanych celów transferowych dla wielkich europejskich klubów, takich jak Liverpool czy Bayern.

Wisienką na torcie w naszej jedenastce sezonu jest oczywiście pozycja napastnika! Nie mogliśmy na nią wybrać nikogo innego niż króla strzelców ligi włoskiej, Fabio Quagliarellę. Snajper Sampdorii długo czekał na indywidualne osiągnięcie tego kalibru. Przez lata rozwój jego kariery hamowały problemy w życiu prywatnym. Quagliarella był ofiarą stalkingu, jego rodzina otrzymywała groźby i musiała żyć w ciągłym strachu. Sprawcę na szczęście skazano w 2017 roku, po aż 8 latach koszmaru dla bliskich piłkarza. Dopiero wtedy napastnik mógł zacząć ponownie cieszyć się grą. Swój wielki potencjał i klasę w pełni pokazał dopiero w zakończonym właśnie sezonie. Dzięki 26 trafieniom Quagliarella w wieku 36 lat zdobył swoją pierwszą w karierze koronę króla strzelców Serie A, wyprzedzając m.in. samego Cristiano Ronaldo. Obyśmy jeszcze jak najdłużej mogli cieszyć się oglądaniem włoskiego napastnika w akcji. Age is just a number!

Dodaj komentarz